czwartek, 17 marca 2011

Clean Look!

Życzyłbym sobie, żeby i w moim pojeździe komora silnika tak się prezentowała ;)


o pojeździe u góry niedługo napiszę nieco więcej.







tu co prawda nie polo i nie derby ale volkswagen w ciekawej kolorystyce:



było sobie derby...

Na początku wypadałoby wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi? Wszystko czego można było się dowiedzieć na temat tego pojazdu znajdowało się na RetroRide.pl. W mojej głowie narodził się jednak pomysł, aby oddzielić te dwa tematy od siebie tak, żeby RR nie stało się jakąś formą VAGowej propagandy, czy po prostu dziennikiem z remontu. Tak też powstał ten blog na którym chciałbym dokładniej opisać ten projekt.


Troszkę historii:



Wszystko zaczęło się przypadkowo. Kolega potrzebował taniego dupowozu. Inny znajomy chciał pozbyć się starego volkswagena. Pojechaliśmy go obejrzeć. Z wierzchu wydawał się być całkiem zadbany. Bagażnik się nie otwierał, ale nadwozie było bez dziur czy niepokojących ognisk rdzy. Lakier po prawie trzydziestu latach zmatowiał a na jego powierzchni znajdowało się wiele odprysków które powoli zaczęły zachodzić rdzawym nalotem, ale czegóż spodziewać się po tak dojrzałym pojeździe. O mechanice nie można było zbyt wiele powiedzieć. Jeździł, hamował, reagował na ruchy kierownicą. Światła świeciły. Co prawda wnętrze śmierdziało trupem, ale cena? 400-500zł. Nie mogliśmy pozwolić by taki egzemplarz wpadł w niepowołane ręce. Chwilę później Derby zajechało pod nasz tymczasowy garaż. Działała już tylko dwójka. Akumulator nie wytrzymywał nocy. Stanęło więc na czterech stówach....

Tak też stałem się (nie)szczęśliwym posiadaczem Volkswagena Derby z 1982 roku.



Gdy opadły już emocje po zakupie mojego pierwszego własnego samochodu, nadszedł czas na bliższe zapoznanie się z nim. Zrywanie pokrowców z foteli, awaryjne otwieranie bagażnika (jak wspomniałem wcześniej z kluczyka się nie otwierał) , wyciąganie dywanów itd.. Po tych zabiegach wyłonił się prawdziwy obraz Derby.. chciałoby się rzec -destruction derby! Początkowo miałem ochotę go oddać. Jednak gdy obejrzałem kilka relacji z remontów polo 86c, stwierdziłem, że nie taki diabeł straszny. Na pierwszy ogień poszedł bagażnik:





Tak, tak, instalacja gazowa która nie działała, butla która miała homologacje do końca roku i przede wszystkim brak papierów poza wpisem w dowodzie. Kto by to wszystko trzymał?





Kilka dziurek w podłodze to nie koniec świata. Powoli i sumiennie zaopatrywałem się w niezbędne części, przede wszystkim elementy wnętrza i tak gdy już większość z nich została wymieniona, nadszedł czas na prace blacharsko-lakiernicze.




 W ruch poszły narzędzia zakupione specjalnie na tą okazję, które w rękach Sepo wyglądały naprawdę profesjonalnie! :D

 
Tak też walka z rdzą została rozpoczęta na poważnie. Każda część nadwozia wymagała ingerencji w jej powłokę lakierniczą. Po całym dniu szlifowania, podcinania, spawania, młotkowania i sam Bóg wie czego jeszcze, naszym oczom ukazał się niebagatelny widok:


Wybaczcie nam jakość zdjęć. Po całym dniu pracy, nawet aparat odmówił posłuszeństwa.






 Przyszła kolej na podkład.
Buda derby okazała się być stosunkowo zdrowa, a co najważniejsze prosta. Pod lakierem nie znaleźliśmy niespodzianek typu kilo tynku, bandaż + żywica i innych wydumek mściwych blacharzy. Obyło się bez większego klepania czy broń Panie Boże, kitowania.





Oczywiście lata dały mu mocno w kość, aczkolwiek jestem zdania, że auta produkowane obecnie, jego wieku nie dożyją. Może nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale ten egzemplarz w przyszłym roku będzie kończył swoje trzydzieste urodziny!

Idąc za ciosem, następnego dnia wzięliśmy się za "malowanie". Celowo użyłem tu cudzysłowu, gdyż tak naprawdę to Derby został zapodkładowany. Kolor jaki uzyskaliśmy zawdzięczamy magicznej miksturze podkładu i lakieru z palety braterskiego koncernu, którego kod jak i proporcje tejże mikstury zna jedynie sam szaman Sepo. Jednak zanim na dobre wziął on w swe ręce pistolet lakierniczy, wpierw poczynił antykorozyjne modły przy użyciu pędzla i substancji o tajemniczej nazwie "BITEX"













Tak odprawiony Derby gotów był do końcowej fazy tegoż przedsięwzięcia.




Po kolejnym dniu zmagań i jeszcze jednym schnięcia, samochód był prawie, że gotowy do jazdy...

założyliśmy z tyłu alufelgi Borbet T 14x8j 
(obecnie noszę się z zamiarem ich sprzedania)

tu chyba pierwsza modyfikacja jakiej dokonaliśmy
(częściowo pomalowane odbłyśniki reflektorów)
dopiero przy tym lakierze wyglądają naprawdę dobrze

wspominane wcześniej wnętrze.
fotele z G1, tunel środkowy z boxem na kasety, zdrowe boczki drzwiowe,
 chromowane korbki szyb i prezent urodzinowy od Sepo:
różowa nakładka na dźwignię hamulca ręcznego



Dlaczego więc nie wyruszyć nim w jakąś podróż? A no dlatego, że w drodze na malowanie Derby nie wytrzymał presji czasu i zwyczajnie zsikał się pod siebie. Jak się później okazało nie zrobił tego pierwszy raz, gdyż oryginalny, stalowy wlew paliwa został zastąpiony gumowym, który podobnie jak ten pierwszy nie zdał egzaminu. Dodając do tego ciągły brak przeglądu, wciąż nie połatane dziury w podłodze i niekorzystną aurę na dworze, zmuszony byłem odpuścić dalsze prace. Tak Derby zasnął snem zimowym, aż do dnia wspomnianego na samym początku artykułu. 

Nastał dzień w którym należało w końcu ruszyć "blumisia". 

Zimowy postój pod chmurką odcisnął swoje piętno na jego karoserii, ale ku naszemu szczęściu nie pojawiły się na niej żadne ogniska rdzy. Ucieszeni tym faktem postanowiliśmy zmyć z niego brud. Ale jak dostać się nim na myjnie skoro nie można zalać do niego benzyny? Przecież cieknie z baku.




Wystarczy zatankowany do pełna kanister, dwie półtorametrowe rurki i dziura w podłodze. Dodatkowo w końcu zamontowaliśmy Borbety także z przodu. (przeleżały zimę w garażu) Potem było już z górki...


  
Na myjnie, gdzie przywróciliśmy mu jako taki wygląd.
Odcień zdaje się mocno zbladł.
(na fotografiach wydaje się jeszcze bladszy)


i do warsztatu gdzie mam nadzieję, derby szybko w pełni odzyska siły.



I tak to pokrótce wyglądało, ale o tym mogliście wyczytać na RetroRide.pl. Od teraz wszystko co związane z Derby, co mi przyjdzie do głowy będę umieszczał tutaj. Nie ukrywam, że w formie z goła odmiennej od tego co mogliście do tej pory zobaczyć na RR.pl ;)